Michał Englert // współautor scenariusza, autor zdjęć, producent
Już na etapie pisania scenariusza, chcieliśmy z Małgośką, żeby ta historia miała charakter przypowieści, takiego współczesnego mitu, a nawet trochę baśni. Między innymi, stąd decyzja, żeby akcję osadzić na południu Polski w paśmie niewysokich, ale dzikich i tajemniczych gór. Było to tym bardziej ważne, że historia opowiada, w jakimś sensie, o związku człowieka z naturą, miejscem urodzenia i jego kulturowymi korzeniami, obyczajowością. Jednocześnie, w tym malowniczym krajobrazie opowiadamy dość gorzką, nie tylko naiwnie romantyczną historię. Przyszła mi do głowy myśl, żeby użyć starych, miechowych obiektywów ze specyficzną strefą ostrości. Taki zabieg, ryzykownie kieruje percepcję widza na konkretne elementy w kadrze. Jest w tym jakieś zakrzywienie, przeskalowanie, ale wydawało mi się, że może to wspomóc narrację o jakiejś dystorsji, deformacji, subiektywności patrzenia, a idąc dalej o dysfunkcji w relacjach ludzkich i społeczeństwa. Jak można zauważyć, w niektórych scenach ten margines percepcji jest większy, w innych drastycznie się zawęża. Dodatkowo, miałem skojarzenie z książkami dla dzieci, w których otwiera się stronę i nagle „wyrastają" zamek i drzewa z papieru. Człowiek wydaje się mieć wtedy specyficzne miejsce w takiej skali – stajemy się mali niemal jak z bajki o Guliwerze.
Jak zawsze, trudno się mówi o obrazach, bo każdy pewnie widzi coś innego, a ilość moich inspiracji jest czasowo-przekrojowa, nie miałoby sensu podsuwać tu tropów interpretacji, bo mam nadzieję, że każdy odczyta to jak coś nowego. Z pewnością z Małgośką, tak właśnie chcieliśmy opowiedzieć tę historię – w nowy dla nas sposób, mam nadzieję, że mimo zamierzonej w nim naiwności, nieoczywisty i bezpretensjonalny... więc dla jednych nasz filmowy pomnik, to będzie współczesna wieża Babel, a dla innych coś kompletnie innego. I niech tak zostanie.
Uroczysta premiera filmu "Twarz"
Zobacz również:
Miłość czy akceptacja społeczeństwa? Szumowska pokazuje, jacy jesteśmy!