Nie jest łatwo być czujnym (acz cynicznym) obserwatorem rzeczywistości. Głownie przez fakt, że jak się tak czujnie (acz cynicznie) obserwuje, to się czasem to i owo zobaczy. Na przykład mecz polskiej reprezentacji w piłce nożnej. A taki widok potrafi zniszczyć nawet największą szczenięcą ufność i zapewnić rzeszom psychiatrów długie szeregi domów z basenami. Co – kiedy tak teraz o tym myślę – jest faktem znaczącym i godnym zbadania przez jakąś komisję sejmową. Mądrzej od tego wprawdzie nie będzie, ale za to na pewno śmieszniej. Trochę jak w przypadku największego bramkarza wśród posłów, który ostatnio stwierdził, że on w jednej szatni z gejem by się nie rozbierał. Co ja w pełni popieram, albowiem też raczej wolę – z powodów czysto estetycznych - żeby się poseł ów przy nikim (niezależnie od orientacji) nie rozbierał, bo taka trauma potrafi zostać na lata.
Ale my tak sobie gadu-gadu, a ja tutaj znalazłem rozwiązanie problemów polskiej kadry.
No bo skoro wybitny piłkarz powołany do kadry nagle przestaje umieć grać, to, logicznie rzecz biorąc, umieszczenie tam kogoś o wybitnym piłkarskim antytalencie powinno przynieść efekt dokładnie odwrotny, nieprawdaż?
Panie Fornalik, jestem gotów!
Twój KTOŚ