Armia Gabonu i superbohaterowie

Na początek parę słów o mnie. Jestem kimś. I nieprawdą jest jakobym wydłużał sobie maskę celowo.

Samo tak wychodzi. Tak to już widać jest, jak się jest młodym i pięknym. No może nie wszystko naraz, ale jedno z dwojga to i tak nieźle. Zresztą w życiu nie można mieć wszystkiego. Bo jakby można było, to można na przykład równocześnie być pod wpływem i mieć kaca, co jak przyznacie, jest perspektywą przerażającą.

W ogóle nie da się ukryć, że rzeczy przerażających to na świecie jest całkiem sporo. Są tajfuny, huragany, czy kolega Gąs w nowym BMW. O złowrogiej armii złowrogiego Gabonu złowrogo czającej się w złowrogich ciemnościach bratniej niegdyś Słowacji nawet nie wspomniawszy.

Słowem czasy są ciężkie. A ciężkie czasy wymagają radykalnych rozwiązań. Albowiem półśrodki mogą już nie wystarczyć.

To czego potrzebujemy to Superbohater. Taki na miarę, Batmana, Supermana albo przynajmniej Jamesa Bonda. Kierowany nieodpartym poczuciem obowiązku i wrodzoną skromnością (która jest jedną z moich wielu zalet) zdecydowałem się podjąć zadania które sam Los przede mną postawił.

Obywatele, Rodacy i Wy, Cała reszto. Śpijcie spokojnie. Albowiem ktoś czuwa. Bo już nie od dzisiaj wiadomo. że ktoś nie śpi. Aby spać mógł ktoś zresztą. Z tego miejsca pragnę oznajmić, że będę nieustraszony jak Krzysztof Hołowczyc na rajdzie Paris-Dakar. Szlachetny jak Agata Kulesza podczas oddawania Porsche.

Zapewniam że, choćby nie wiem co, stanę na wysokości zadania. I jak tylko zobaczę jakiegoś superbohatera, to od razu Wam powiem. Do tego czasu musicie radzić sobie sami. Czego zresztą sobie i Wam życzę.

Autor: K.T.O.Ś / Źródło: TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości