W mniejszych miejscowościach, w których turyści oraz wolontariusze nie są częstym zjawiskiem, gromadki dzieci lubią biegać za przybyszem wołając „obruni, obruni” co oznacza „biały człowiek” i wypytywać go, jak się ma.W rozumieniu miejscowych „biały” to synonim bogacza, nie szczędzi się więc wysiłków, aby tego nie wykorzystać. Pieniędzy oczekuje się za wszystko: za pomoc w złapaniu taksówki, za podprowadzenie w miejsce, którego szukamy, za zrobienie zdjęcia, a zresztą – czy musi być powód?O natarczywość miejscowych oraz o to, jak poradziła sobie z nią Martyna zapytaliśmy podróżniczkę po powrocie z Ghany.Posłuchajcie, co nam odpowiedziała.
podziel się: