Agnieszka Wesołowska o walce z Sibo. Wiele osób też cierpi po jedzeniu, ale nie zna przyczyny

Agnieszka Wesołowska o walce z chorobą SIBO
Agnieszka Wesołowska o Sibo
Źródło: Piotr Andrzejczak/MW Media
Agnieszka Wesołowska kilka dni temu napisała na Instagramie o chorobie, z którą się zmaga już od kilku lat. Jest nią Sibo, a jej dolegliwości są niezwykle bolesne. Teraz w rozmowie z Aleksandrą Czajkowską dla serwisu cozatydzien.tvn.pl żona Jakuba Wesołowskiego opowiedziała więcej na temat choroby i tego, jak wpływała na jej codzienność. 

Agnieszka Wesołowska o SIBO

Aleksandra Czajkowska: Po pani poście dotyczącym Sibo (zespół rozrostu bakteryjnego jelita cienkiego), wiele kobiet zaczęło dzielić się swoimi historiami. Spodziewała się pani takiego zainteresowania?

Agnieszka Wesołowska: Jestem tym zaskoczona. Dostałam duży odzew po moim wpisie, ale jedna rzecz mnie zszokowała. Duża grupa dziewczyn, która do mnie napisała, nie otrzymała jeszcze diagnozy lekarskiej tego, co jest przyczyną ich złego samopoczucia, a czują się podobnie jak ja, mają takie same objawy. Zdecydowałam się powiedzieć o swoich dolegliwościach, ponieważ wiem, jak istotny w ogólnym zdrowiu człowieka jest układ pokarmowy i domyślam się, że wiele osób może mieć podobny problem. Zwłaszcza że od wielu lat staram się dobrze odżywiać, nie zapychać słodyczami i fast foodami, regularnie uprawiać sport, a i tak mam problemy ze zdrowiem. Ile zatem jest osób, które mogą mieć jeszcze większe problemy i to ignorować? Usłyszałam od lekarzy, że w dzisiejszych czasach ze świecą można szukać człowieka, który nie miałby problemów związanych z układem pokarmowym: wieczny stres, tempo życia, brak snu, marna jakość jedzenia – to wszystko wpływa na zdrowie naszych jelit. Wiem, ile przeszłam, szukając przyczyny mojego złego samopoczucia i chciałam nakierować niektóre osoby, że być może mają do czynienia z Sibo. Kolejna rzecz, która mnie zaskoczyła to ilość wiadomości od osób, które mają już zdiagnozowaną tę chorobę, ale zrezygnowały z dalszego leczenia, ponieważ nie mają na to siły. Piszą do mnie, że jest to tak długa walka, skrupulatna i pracochłonna, i w wielu przypadkach nieprzynosząca efektów, że nie mają na to siły i odpuszczają.

Sibo nie jest popularną chorobą, niewiele się o niej mówi. Może teraz, kiedy pani powiedziała o tym publicznie, więcej osób podzieli się swoimi problemami, pokażą, że to nie jest nic wstydliwego i warto o tym rozmawiać.

Ostatnio wiele mówi się o Hashimoto czy Zespole Policystycznych Jajników, z którym kobiety się zmagają, ale Sibo jest dla nich nowością. Sibo nie jest konkretną chorobą, a zbiorem zaburzeń układu pokarmowego. Jest to stosunkowo niedawno odkryta i nazwana przez środowisko naukowe, jednostka chorobowa. Jestem na początku mojego leczenia, nie wiem, czy uda mi się pokonać Sibo, albo jak długo mi to zajmie. Lekarze informowali mnie, że w moim przypadku jego forma jest na tyle zaawansowana, że walka może być rzeczywiście bardzo długa i żmudna.

Sibo mocno wpływało na pani codzienność? Objawy, które pani opisywała, jak przewlekłe bóle, nudności czy zawroty głowy musiały utrudniać funkcjonowanie.

Tak. Bardzo dużo osób skupiło się na fizyczności tej choroby, i byłam trochę na siebie zła, że od tego zaczęłam swój wpis, bo to jest tak naprawdę najmniej uciążliwa strona. Wyjścia towarzyskie, codzienne obowiązki, czy nawet najprostsze czynności stały się nie lada wyzwaniem. Wstajesz i nigdy nie wiesz, w jakim będziesz nastroju. W pewnym momencie zorientowałam się, że fizycznie nie miałam siły na normalne funkcjonowanie, nie byłam w stanie dotrwać do wieczora i nagle zaczęło mnie przerastać zrobienie kolacji. Zaczęło mnie to bardzo niepokoić, bo jestem kobietą, która niedługo skończy 40 lat, a nie 80. Też z troski o swoje dziecko, swoją rodzinę uznałam, że muszę się temu bliżej przyjrzeć i coś ze sobą zrobić.

Przed każdym posiłkiem pojawiała się ta myśl — czy będę się źle czuła, czy teraz też będzie mnie boleć?

Nie zastanawiałam się, czy będę się źle czuła, ja byłam tego pewna. Miałam cały czas w głowie myśl, że jem, bo muszę, bo to jest konieczne do funkcjonowania, ale wiedziałam też, że niebawem będę czuła się bardzo źle. Były takie przypadki kiedy czułam się zaskoczona, że nie zwijam się z bólu, ale to nie było regułą. Od dłuższego czasu staram się pilnować zasad żywienia, które powtarzają wszyscy gastrolodzy, mówię tu o powolnym jedzeniu, stałych ilościach i porach ich spożywania, ale to nic nie daje, za każdym razem jest inaczej.

SIBO - co to za choroba?

Mówiła pani, że dopiero w listopadzie zdecydowała się bliżej temu przyjrzeć. Czy to właśnie wtedy dowiedziała się pani o Sibo?

Ja o tej chorobie usłyszałam parę miesięcy temu, od mojej koleżanki, która też się z tym zmagała, ale to wyparłam, uznałam, że mnie to nie dotyczy. Myślałam, że mam nietolerancję pokarmową i alergię. Byłam tego pewna, po czym kiedy przyszły wyniki okazało się, że to nie to. Byłam bardzo zaskoczona tym. Nawet dzwoniłam do laboratorium, żeby im powiedzieć, że wyniki są na pewno złe (śmiech).

Sibo można wyleczyć do końca? Można się tego pozbyć?

Tak, Sibo można wyleczyć do końca, ale jest to bardzo długa droga. Wiele wiadomości, jakie otrzymałam po tym poście, dotyczyło tego, jakie leki zażywam. Nie będę o tym nikomu mówić, bo każdy ma inny tok leczenia i suplementacji, dlatego to, jakie leki ja przyjmuje, może innej osobie jeszcze bardziej zaszkodzić. Nie robię tego złośliwie, po prostu ta informacja i leczenie na własną rękę może zaszkodzić. Psychoterapia również może pomóc, jeśli nie ma innych zdrowotnych przyczyn Sibo. Od wszystkich specjalistów usłyszałam, że podstawą jest zadbanie o głowę, bo jeśli w głowie będzie spokój, to i w jelitach będzie spokój. A jeśli w jelitach nie będzie spokoju, to Sibo powróci.

Zobacz także:

Halina Mlynkova: Wybaczam, ale nie zapominam
Czy Halina Mlynkova rozliczyła się z przeszłością? W jaki sposób radzi sobie z trudnymi życiowymi doświadczeniami?
Źródło: Co za Tydzień

Autor: Aleksandra Czajkowska

Źródło: cozatydzien.tvn.pl

Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości