Ceniony aktor obdarzony wielkim talentem komediowym w jednym z najnowszych wywiadów zdradza, jak traktuje aktorstwo, a także w czym tkwi siła prostego życia.
Andrzej Grabowski - znany z serialu "Odwróceni. Ojcowie i córki" - prywatnie odznacza się świetnym poczuciem humoru, melancholijnym usposobieniem i pracoholizmem (sic!). Aktorstwo traktuje zupełnie serio, jednak zdaje sobie sprawę z tego, że gra - to tylko "wirtualny świat", w którym wchodzisz w czyjąś skórę i tworzysz własną iluzję.
Aktorzy to ludzie żyjący w wirtualnym świecie. Czasami nie jesteśmy sobą, wchodzimy w postać. Nie chodzi o to, że ja, Andrzej Grabowski, zapominam o tym, że jestem Andrzejem Grabowskim. Tylko że kiedy jestem księdzem, policjantem, chorym z urojenia, królem, żebrakiem, Gebelsem albo Ferdkiem, jest mi z tym dobrze, bo przez te parę godzin, kiedy gram, zapominam o bożym świecie. Jak aktora boli ząb, marzy o tym, żeby zagrać.
Aktorstwo jest dla niego ucieczką od rzeczywistości, od pośpiechu... To właśnie dzięki pracy czuje, że jest człowiekiem wolnym, człowiekiem, którego nie da się obezwładnić.
Władza to narkotyk, a ty z tej sceny masz władzę nad ludźmi, bo teraz zrobisz tak, że oni będą się śmiali, a potem tak, że przestaną się śmiać. I wszyscy się na ciebie patrzą. To jest fascynujące. Ale żeby to osiągnąć, trzeba przejść przez etap…
Andrzej Grabowski
Mając to, co kocha sprawia, że czuje się człowiekiem szczęśliwym, nie pragnie sławy i pieniędzy - wystarczy mu tylko:
(...) kawałek chleba, żeby było ciepło zimą, woda, herbata, mleko, pasztetowa, trochę boczku na święta, jakieś jajko, co kura zniesie. Tyle. Nic więcej. I bycie szczęśliwym. A szczęśliwym wcale nie jest ten, który ma pieniądze.
Zobacz video:
Zabawne momenty z serialu "Odwróceni
"Odwróceni
Źródło zdjęcia głównego: viva.pl