Próby samobójcze, sierociniec i miłość aż po grób. Jaka była Kora?

Kora, Olga Jackowska
Olga Jackowska - wspominamy Korę w dniu jej urodzin
Źródło: MW MEDIA
Prowokatorka, indywidualistka, artystka - o Korze można pisać na tysiące sposobów. I choć dla wielu kontrowersji wokół niej było za dużo, jedno jest pewne. Olga Jackowska na zawsze zmieniła oblicze polskiej muzyki. Nie oglądając się za siebie, kroczyła w przyszłość i wiedziała, że mimo prób samobójczych, traumatycznego dzieciństwa i dążenia do autodestrukcji świat w końcu będzie należał do niej. Nie pomyliła się.

Kora zmarła 28 lipca 2018 roku po długiej i ciężkiej walce z nowotworem. W ten wyjątkowy dzień przypominamy, jak silna może być wola istnienia, miłość do muzyki i uwielbienie artysty przez publiczność. Ikona polskiego rocka nazywała swoje życie piekłem - do czasu. Gdy była najbliższa śmierci, zauważyła, że ma jeszcze przed sobą wiele pięknych dni. Tak powstała kobieta petarda. 

Kora (Olga Jackowska) - jak wyglądało jej życie?

Olga Jackowska rzadko dzieliła się historiami ze swoich młodzieńczych i dziecięcych lat. Choć czasy w których dorastała do tej pory określamy jako ciężkie, Kora musiała zmierzyć się z największymi krzywdami, jakie może przynieść los. Siedmioosobowa rodzina mieszkała w jednoosobowej izbie, na 30 metrach kwadratowych. Gdy jej ukochana mama zachorowała na gruźlicę, razem ze starszą siostrą trafiły do sierocińca. Duchowne prowadzące ośrodek twardą ręką sprawowały opiekę nad dziećmi. Kary cielesne - ciągnięcie za uszy, klęczenie na grochu, wymierzanie sprawiedliwości siłą - to była ich codzienność. 

"Pamiętam, jak spotkałyśmy się w holu. Maluchy szły w jedną stronę, my w drugą. Oleńka zatrzymała się, bo mnie zobaczyła, rączki wyciąga do mnie i… Zakonnica pociągnęła ją mocno, uderzyła w czubek głowy. Ona taka biedna popatrzyła na mnie smutnymi, wielkimi oczami. Nawet nie zapłakała. Skoczyłam wtedy jak tygrysica, dlaczego ta zakonnica bije moją siostrę. No, efekt był taki, że musiałam klęczeć w kącie z rękami do góry" – opowiedziała w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" siostra Kory, Anna Kubczak. 

Sama Olga Jackowska opisała kiedyś jedno ze wspomnień z sierocińca. 

"Jeśli same nas nie biły, to starsze dziecko miało bić młodsze. Nie miałyśmy imion. Nikt nie wołał na mnie: Oleńko albo Gwiazdeczko, jak nazywała mnie mama. Byłam numerem osiem".

Martyna Wojciechowska zaprosiła do projektu kobiety z różnych stron świata. "Można przejść przez najgorsze traumy i wciąż mieć nadzieję"
Martyna Wojciechowska w rozmowie z Olivierem Janiakiem opowiedziała o szczegółach projektu, do którego zaprosiła kobiety z różnych stron świata. Zdjęcia podczas sesji wykonała Marta Wojtal.

Kora (Olga Jackowska) - młodość

Kiedy poprawił się stan zdrowia matki, Olga i Anna wróciły do domu. Niestety, po krótkim czasie 9-letnia Kora znalazła ciało swojego ojca, który nie przeżył zawału serca. W tym samym momencie ufność Olgi wykorzystał ksiądz, który pod pretekstem poczęstunku zaprosił ją do swojego lokum. 

"Ksiądz zaprosił mnie na swoje winogrona. Całkiem możliwe, że nie mnie jedyną. Pamiętam doskonale, jak strasznie się bałam, gdy wyszłam od księdza. Przez lata nie byłam w stanie nikomu o tym powiedzieć, nikomu się poskarżyć, bo byłam wychowana w poczuciu, że kobieta jest grzesznym narzędziem, że to Ewa, to jabłko, że wina jest we mnie. Choć to przecież ja byłam ofiarą starego, obrzydliwego księdza. Był starym, śmierdzącym człowiekiem, który wpychał mi jęzor do ust i gmerał w majtkach" — opowiedziała Olga Jackowska w wywiadzie dla "Wprost".

Kora (Olga Jackowska)
Kora (Olga Jackowska)
Źródło: MWMEDIA

Kora (Olga Jackowska) - próby samobójcze, miłość do życia, dzieci

Kora otwarcie przyznała, że miała za sobą aż trzy próby samobójcze. Za pierwszym razem, jeszcze jako dziecko - chciała otruć się, zjadając plastelinę. Za drugim razem, po śmierci taty połknęła wszystkie medykamenty, które znalazła w domu. Za trzecim razem została uratowana w ostatniej chwili. W taborecie umieściła żyletki i uderzała w nie nadgarstkami. Gdy zaczęło brakować jej tchu i powietrza, podbiegła do okna. Leżącą na parapecie Olgę dostrzegła sąsiadka i wezwała pomoc. Jak wspominała Kora po latach, to właśnie w tamtym momencie zrozumiała, że nie chce umierać. 

W 1969 roku Kora poznała Marka Jackowskiego. Choć ich wspólne życie nie było usłane różami, para dzieliła radości, troski i wychowywała wspólnie dzieci. Ich los odmieniła loteria, na której Marek Jackowski wygrał samochód i wymienił go na bon mieszkaniowy. Dzięki niemu przeprowadzili się do 3-pokojowego lokum w Krakowie. W 1976 roku na świat przyszedł drugi syn Szymon. Miał 10 lat, gdy Kora wyznała mężowi, że jego ojcem jest sąsiad - Kamil Sipowicz. 

"Mieszkałem z matką na siódmym piętrze, ona z Markiem i synem na trzecim. Raz wspólny znajomy przyprowadził mnie do nich. Inicjatywa wyszła z jej strony. Byłem wtedy nieśmiałym chłopcem. Miałem 21 lat, ona 23. Kora była moją pierwszą kobietą" - powiedział Kamil Sipowicz w jednym z wywiadów. 

Gdy chłopiec przyszedł na świat, Kamil Sipowicz wyjechał do Berlina. 

"Przestraszyłem się odpowiedzialności. Kobieta, dwójka dzieci. Ja bez mieszkania, za to z matką, która nie cierpiała Kory. Nie sprostałem tej miłości. Paradoksalnie dzięki mojej rejteradzie mógł działać Maanam" – wyznał. 

To właśnie o Kamilu Sipowiczu Kora mawiała "miłość mojego życia". 

Kora (Olga Jackowska) i Kamil Sipowicz
Kora (Olga Jackowska) i Kamil Sipowicz
Źródło: MWMEDIA

Kora (Olga Jackowska) - związki

Olga Jackowska w  1984 rozwiodła się z Markiem Jackowskim i przejęła opiekę nad dziećmi. Pozostali jednak w dobrych stosunkach i cały czas wspólnie pracowali na polu zawodowym. Z Kamilem Sipowiczem zamieszkała w Warszawie dopiero w 1989, po śmierci jego matki, która nie akceptowała ich związku. W 2013 roku zdecydowali, że po 30 wspólnie spędzonych latach wezmą ślub. 

W tym samym roku u artystki zdiagnozowano raka jajnika z przerzutami do otrzewnej. Przeszła wiele zabiegów i chemioterapię. Udzielała się społecznie i walczyła o refundację leku, który leczy takie rodzaje nowotworów. Niestety, po ciężkiej i nierównej bitwie, zmarła 28 lipca 2018 roku. Świecki pogrzeb wokalistki odbył się na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. W Warszawie powstał upamiętniający artystkę mural, który zmienia się wraz z porami roku. Wszystko za sprawą kasztanowca, który rośnie obok budynku, na którym jest dzieło. Drzewo zostało wkomponowane w grafikę w taki sposób, by w zależności od perspektywy przedstawiać rozwiane włosy Olgi Jackowskiej.  

Kora (Olga Jackowska) - śmierć

Kora odeszła dokładnie cztery lata temu. Przez wiele lat zmagała się z chorobą nowotworową. Z powodu długiej i bardzo ciężkiej choroby wokalistka zdawała sobie sprawę, że może odejść. Przed śmiercią miała ostatnie życzenie, które spełnił jej ukochany mąż, Kamil Sipowicz. Artystka ostatnie chwile chciała spędzić w swoim ukochanym domu na Roztoczu, gdzie mieszkała wraz z mężem i zwierzętami.

Pogrzeb Kory
Pogrzeb Kory
Źródło: MWMEDIA

Kora (Olga Jackowska) - psy

Kora bardzo kochała zwierzęta. Często towarzyszyła jej ukochana suczka Ramona. Pojawiła się nawet na pogrzebie swojej ukochanej pani. 

"W ostatnich dniach Ramona kręci się wokół łóżka. Szczeka. Jest niespokojna. – Ramona jakoś się przystosowała – opowiada Kamil Sipowicz. Inne zwierzęta czuwały przy niej. Ukochana kotka Mimi, suczka Frida, której Kora uratowała życie" - relacjonował później Kamil Sipowicz.

Kora (Olga Jackowska)
Kora (Olga Jackowska)
Źródło: MWMEDIA
Kora (Olga Jackowska)
Kora (Olga Jackowska)
Źródło: MWMEDIA
Zapraszamy na profil cozatydzien.tvn.pl na Instagramie
Zapraszamy na profil cozatydzien.tvn.pl na Instagramie

Oczy całego świata skierowane są w stronę Ukrainy i nasze również. Redakcja cozatydzien.tvn.pl pisze przede wszystkim o rozrywce, kulturze i show-biznesie, ale trudno przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada. Dlatego będziemy pisać o wsparciu, jakie płynie z Polski dla mieszkańców Ukrainy. Najważniejsze informacje znajdziecie TUTAJ.

Autor: Dagmara Olszewska, Kamila Jamrożek

Źródło zdjęcia głównego: MW MEDIA

podziel się:

Pozostałe wiadomości